piątek, 13 stycznia 2017

Personalizacja zabije motoryzację


W którą stronę idzie motoryzacja? Downsizing, swoboda, systemy aktywnej protekcje? Lękam się, iż kolejny krok to samoczynna personalizacja prowadzenia.



W czasie personalizacji, lotnych systemów rekomendacji i elektronowych pomocników dostępnych na każde krzyknięcie szukam czegoś nietrudnego. Gdzieś w aulach konferencyjnych w najogromniejszych metropoliach świata zapadają wole, o wdrażaniu produktów, które mogą mi ulżyć. Dzięki temu błyskawiczniej odkrywam ciekawiące mnie obiekty, piosenki, przedmioty mogą mi się pociągać i reklamy, które nie powodują, że je zamykam.

Jednak w tym projektowaniu rzeczywistości, rzeczywistość pokonuje programistów. A problemem jesteśmy my – użytkownicy. Albowiem z jednej strony wielce cieszę się, że przeznaczone dla mnie utwory na Spotify to przede wszystkim uciążliwy rock. Natomiast wyjaśnia się, iż pomiędzy Slayera i Anthrax potrafią wskoczyć Fasolki… bo wszak córka prosi żeby jej zostawić co wieczorem.



Rewelacyjnie, iż na Youtube zauważam przede wszystkim testy samochodów i Gonciarza (który jest dla mnie objawieniem tego roku). Przeciwnie zaś równie notorycznie jestem napadany Świnką Peppą.

Na końcu fajnie odczuwać Allegro nafaszerowane felgami, kosmetykami samochodowymi i płytami… A między nimi pieluchy i zabawki dziecięce.

Oficjalnie chcę przywołać developerów aplikacji i ustrojów protekcji o dorzucenie przycisku “żona / córeczka korzystała z mego urządzenia”. Korzystałbym.

Bowiem życie codzienne pisze kompletnie zwykłe scenariusze. O tym, że mężatce nie chce się przelogować na swój profil. O tym, iż dziecko upomina się swoich ukochanych rzeczy – nagle i z zaskoczenia. Iż składanie w dodatku odrębnych profili na pececie, tablecie i telefonie byłoby stwarzaniem nienaturalnych sposobów na obejście tego.

I dzięki temu tak umiem docenić motoryzację taką jak znamy – glob szczyptę zacofany, w którym jedyne co mogę przesiać to podświetlenie i, gdy producent to przewidział, różne stopnie utwardzenia zawieszenia. Opcje są ograniczone i… Sam podejmuję te decyzje.

Dobrze mieć ten ograniczony wybór. Bowiem ja mam taki koszmar, w którym trwonimy tą decyzyjność. Że system na bazie godziny, dnia tygodnia i mego planu dnia oznajmi mi jak mam jeździć. Że w piątek po robocie czterokołowiec mówiłby mi, żebym się zrelaksował. Uspokajającym środkiem jazdy. W czasie gdy w samej rzeczy wówczas pragnę sportowych ripost na pedał gazu. Bo inaczej usnę za kierownicą po burzliwym tygodniu.

Częstokroć ganię wytwórców czterokołowców, iż pełen świat idzie szybko naprzód, a oni mają własne ociężałe tempo. Że te ekrany dotykowe to cierpiące, iż interface peceta pokładowego to zaprzeczenie reguł Ux, a alternatywa indywidualizacji odcieni wnętrza ich porasta. Tymczasem w takim razie to świetnie. Nie pragnę żeby coś mi mówiło jak mam podróżować.

Nieraz proste jest lepsze. I chcę korzystać z beneficjów motoryzacji w takim stanie dokąd będę mógł.

Chcę żeby motoryzacja pozostała tą ostoją, w której kierowca podejmuje decyzje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz